Czasami jestem okropna. Wprost nie do wytrzymania, nerwowa, upierdliwa, złośliwa, każdemu coś wytknę, na każdego coś znajdę.Wiem o tym, zdaję sobie z tego sprawę ale jest to niezależne od mojej woli. W takich dniach najlepiej zejść mi z drogi.Z reguły sama to robię, usuwam się, zamykam w sobie, staram się wyciszyć te złe emocje ale nie zawsze mi się to udaje i wtedy wszyscy wokół to odczuwają. Jest mi potem przykro i wstyd za takie zachowanie, przecież nie jestem ani drobiazgowa, ani perfekcyjna pani domu, ani nerwowa z natury. Mogę śmiało powiedzieć, że spokój i równowaga psychiczna to moje drugie imię.Dlatego jeszcze bardziej te moje huśtawki nastrojów odczuwają domownicy i ja sama (po prostu wszyscy uważają, że to nie ja).Niestety, zmieniam się - choroba a chyba przede wszystkim brane leki tak działają negatywnie na moją psychikę , nadwrażliwość, samopoczucie, zaburzenia myśli czy nastroju, słabszą pamięć, bezsenność.Wszędzie piszą o charakterystycznej dla miastenii męczliwości mięśni, ich zmiennym nasileniu w ciągu dnia ale mało na temat zmian zachodzących w psychice.Ja coraz bardziej przekonuję się, że zmienne jest też napięcie psychiczne, zaburzenia ze strony układu nerwowego i to niekoniecznie związane ze stanem niemocy, zmęczenia( bo gdy się człowiek źle czuje to wiadomo, że jest drażliwy). A te huśtawki emocjonalne pojawiają się tak znikąd -wstaję zadowolona, robię np.śniadanie, niby normalnie rozmawiam, aby za chwilę wszystkim grać na nerwach i już wiem, że to ten paskudny dzień gdy jestem wiedźmą. Jak wspomniałam, jest to niezależne od mojej woli, męczy mnie to i źle się z tym czuję.
Nie jestem lekarzem, jestem zwykłym chorym człowiekiem, którego nie zadowala udzielona na odczepnego (wg.mnie)odpowiedź specjalisty: "to normalne, jest pani chora i musi pani nauczyć się z tym żyć".Możliwe, że na swojej drodze nie natknęłam się jeszcze na lekarza szukającego również odpowiedzi na temat"czym jest miastenia?" Szukam więc odpowiedzi sama.
Jestem ciekawa jak inni chorzy-czy podobnie reagują, czy mają takie problemy emocjonalne? A może powinnam iść do psychiatry? Chociaż mój neurolog twierdzi, że jest mi to niepotrzebne, że to normalne w chorobach neurologicznych. Czy tylko ja mam taki problem, a może sama go sobie wymyśliłam? Czy jest to tylko reakcja na leki czy tak zmienia nas miastenia? Dużo pytań, mało odpowiedzi a problem narasta.
Ciekawa jestem waszych opinii na ten temat, waszych zmagań z chorobą, codziennej z nią walki.
"Kto się złości na swoją chorobę,ten ją niezawodnie pokona" (Iwan Turgieniew).
Podoba mi się ten cytat i tego się trzymam.
-Jestem ciekawa jak inni chorzy-czy podobnie reagują, czy mają takie problemy emocjonalne? -
OdpowiedzUsuńTo może ja odpowiem na to pytanie.
Tak samo przechodziłam początkowo leczenie, bardzo emocjonalnie. Mój połówek pocierpiał troszkę.
Wszystko na szczęście wróciło do normy po jakimś czasie. :D
Może borderline sie uaktywnia
OdpowiedzUsuńMoja ex to miała, oprócz miasteni. CHUSTAWKA NASTROJÓW, AGRESJA, PRZEMOC, TRAUMA 8LAT . JA JAKO PARTNER POPADŁEM W DEPRESJE, I ZAWAŁ W WIEKU 35L.
BPD oby to nie to!
Moja siostra choruje na miastenia juz od ponad 10 lat. Początkowo jej 'wybuchy nerwow' wydarzaly się co jakiś czas jednak teraz jest strasznie. Nie kontroluje tego co mówi i jest bardzo wybuchowa. Zastanawiam się by zapytać lekarza czy może przyjmować leki uspokajające, gdyż już nie radzę sobie z jej nastrojami. Z każdym dniem jest coraz gorzej...
OdpowiedzUsuń