Czasem zmuszam się, by wstać i zacząć dzień. Ogarnęło mnie znużenie, zobojętnienie, taka bez życia jestem. Schowałabym się, zasłoniła okno, nie wychodziłabym spod kołdry. Nie pokazywała się na oczy. Czy muszę wstawać, czy muszę być zawsze dzielna, czy muszę być zawsze uśmiechnięta? Przecież też mogę mieć złe dni, być bez humoru, ponarzekać na lekarzy, życie, kraj, opłaty, ciągły brak kasy. Przytłacza mnie życie, ten ciągły niepokój co będzie jutro, jak się leczyć, brak poprawy. Czuje lęk, obawę, wewnętrzny niepokój. ciężko mi się rozmawia - czuję ucisk w przełyku, stojącą gulę - a nikt tego nie rozumie, podejrzewają mnie o brak chęci do rozmowy. Fakt, nie chce mi się obecnie rozmawiać ale jest to spowodowane chorobą, powiązane z nią, wychodzące prosto z niej. I jakoś mi ciężko.
To ostatnia wizyta w Poradni Miastenii tak negatywnie wpłynęła na moje samopoczucie, mój niepokój, lęk, pogłębiła stres. Nic mi się nie chce... Jestem tylko słabym człowiekiem.
Nie poddam się?
To ostatnia wizyta w Poradni Miastenii tak negatywnie wpłynęła na moje samopoczucie, mój niepokój, lęk, pogłębiła stres. Nic mi się nie chce... Jestem tylko słabym człowiekiem.
Nie poddam się?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz