Jestem bez życia. Dopiero drugi dzień jak są upały - takie prawdziwe upały jakie powinny być w każde lato - a ja nie daję rady! Nie mam siły znosić tego gorąca. Mięśnie ledwo się ruszają, są tak słabe, że czuję jak mi obwisły, oczy zamykają się same bo powieka nie ma siły się podnieść, głowa opada bo mięśnie podtrzymujące są zbyt słabe, do tego wszystkie mięśnie są jakieś bolące i jakby mrówki w nich chodziły. Denerwujące uczucie, które nie pozwala spokojnie leżeć (nie mylę tego z zespołem niespokojnych nóg - dokładnie wiem co to jest). Nie mam siły chodzić, raczej powoli się snuję podtrzymując się ścian.Chyba cały czas bym spała - tak spędziłam prawie całą niedzielę - zamiast cieszyć się słońcem, jechać nad morze (pół godziny drogi) to ja leżę, śpię, rodzina chodzi koło mnie i przynosi mi zimne ochładzające okłady na czoło. Obok mnie stoi dzbanek zimnej kawy Inki (dobra na pokonanie zmęczenia w upalne dni) .Oni już dobrze wiedzą co ze mną się dzieje, gdy jest aż taki upał - oni też nie znoszą go dobrze ale tak naprawdę to porównania między nami nie ma. Najbliżsi owszem widzą co ze mną się dzieje, jak źle się czuję ale nie potrafią sobie wyobrazić tej niemocy, która ogarnia całe ciało, tego uczucia bezwładu mięśni i łez, które same ciekną nie wiadomo czemu. I duszności...I drżenie mięśni...I głowa boli przez to, że padnięta powieka a na oczy prawie nie widać...
Okropnie. Tym razem nic nie pomaga, trzeba po prostu to przetrzymać, przeleżeć, pobyć w domu, oddychać głęboko, mieć zaciemnione, otwarte na oścież okna - niech wlatuje do środka wiaterek, dużo pić a co jakiś czas ochładzać ciało. No i dobrze mieć w domu mały elektryczny wiatraczek.
Nie narzekam, musi być upał, musi być gorąco, po to mamy lato - niech wszyscy w miarę możliwości korzystają z tego słońca, cieszą się nim - ja jeszcze nie tak dawno korzystałam z tego ile się da i to ze świetnym samopoczuciem(było, minęło, ale mam co wspominać) To czas urlopów, wyjazdów, odpoczynku, relaksu - cieszmy się, że w końcu zawitało do nas lato. A nie narzekam, bo wiem , że tak wysokie temperatury nie trwają u nas długo - wytrzymam., nie ma innego wyjścia - tylko tak ciężko jest, tak trudno... To tylko ta miastenia taka dokuczliwa i tak bardzo daje się we znaki w taką pogodę. Ale o tym wiedzą wszyscy miastenicy. I musimy sobie z tym poradzić, odłożyć na bok wszystko co zaplanowaliśmy i odpoczywać.
Jutro ma być jeszcze goręcej (przynajmniej u nas) . Jak ja dam radę? Coś czuję, że trzeba sobie dobrze ułożyć poduszki bo zapowiada się dłuższe leżenie.
Ps. 30 stopni w cieniu u nas jeszcze w tym roku nie było!
poniedziałek, 7 lipca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Turnus rehabilitacyjny
Na miastenię sanatorium nie ma. Ani z ZUS ani z NFZ. Chociaż raz udało mi się jechać do sanatorium z NFZ właśnie na miastenię. Ni...
-
Niedawno wróciłam ze szpitala. Jestem okropnie zmęczona i osłabiona. Całe dnie spędzam w łóżku i ...czekam na poprawę. Wiem, że to ...
-
Przetrzymano mnie krótko w szpitalu. Lekarz dyżurny, nie wiedząc jakie może mi przepisać leki na ostre zapalenie pęcherza moczowego (...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz