Jestem zmęczona. Jestem wciąż zmęczona. No cóż, Ameryki nie odkryłam tak twierdząc - w końcu choruję na miastenię - ale ja jestem coraz częściej zmęczona. Męczę się takimi głupotami, że aż wstyd wymieniać bo ani to pracą nie można nazwać ani robotą - nazwałabym to po prostu obijaniem się, wykonywaniem codziennych obowiązków domowych . To zmęczenie towarzyszy mi praktycznie od rana, zniechęca, stresuje, nastawia negatywnie do całego dnia, robi ze mnie przykrą, ponurą, brzydką istotę. Jestem taka bezproduktywna, bez energii, bez polotu, jestem gburem. Ani ze mną pogadać ani pośmiać się ani normalnie żyć. Ja tak uważam, bo widzę siebie, czuję to zmęczenie w każdym mięśniu, w każdym geście, nawet uśmiechu.
Zmęczenie nie jest dla mnie czymś nowym - powinnam nauczyć się z tym już żyć - ale akurat teraz tak przykro odczuwam, ponieważ od dłuższego czasu czułam się tak dobrze, tak radośnie, taka pełna energii byłam i chęci działania. I było mi z tym dobrze - tylko te upały co trwały parę dni dały się mocno we znaki. Ogólnie zmęczenie było, owszem ( oprócz tych upałów) ale małe, wieczorne lub nawet wcale. Tylko czasem ta duszność...Ale od dwóch dni zmęczenie towarzyszy mi ciągle, powoduje, że wciąż drżą mi ręce i dłonie, palce sztywnieją tak, że nie mogę za bardzo pisać, że nie mogę siedzieć przy komputerze, że coraz ciężej mi się oddycha i mówi. Z mówieniem to mam problem - jest mi ciężko rozmawiać poprzez właśnie zajęte mięśnie oddechowe - a tu jeszcze denerwują mnie domownicy bo pytają się o coś, chcą opowiadać o swoim dniu, chcą się dowiedzieć jak mi minął dzień - a ja nie mam siły odpowiadać, słuchać, skupiać na tym uwagi. I nie wiem czemu tak się dzieje - pogoda w porządku, prowadzę spokojne życie. A jednak gdzieś coś siedzi wewnątrz i nie daje spokoju, powoduje to ciągłe zmęczenie.
Najchętniej cały dzień bym przeleżała, przeczekała w ten sposób to zmęczenie ale szkoda mi dnia, tym bardziej, że nie wiem czy mi przejdzie, może przyszłoby mi tak leżeć i czekać ileś dni...Nie chcę tak, wolę snuć się taka zmęczona po domu, wyjść trochę do ogrodu, pouśmiechać się do pięknego dnia.
Ale powiem Wam trochę się martwię - choćby tym, że miastenia jak na razie zajęła mi lewą rękę (to ją miałam słabszą) a teraz to się zmienia - czuję to samo w prawej dłoni, wiem , że coś tam jest nie tak.
To, że jestem zmęczona nie osłabiło mnie tak jeszcze by nie myśleć. Zarejestrowałam się do lekarza neurologa w innym mieście (tym razem idę prywatnie) i do lekarza POZ. Niech coś zrobią - może masaże na ręce - bardzo pomagają. A może jakaś rehabilitacja w ramach prewencji rentowej? Kusi mnie złożenie wniosku do ZUS z prośbą o tę formę rehabilitacji choć przecież dobrze wiem, że z ZUS nie ma rehabilitacji dla chorych na miastenię. Ale jestem ciekawa odpowiedzi, uzasadnienia.
Jestem zmęczona - to słychać i widać.
wtorek, 15 lipca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Turnus rehabilitacyjny
Na miastenię sanatorium nie ma. Ani z ZUS ani z NFZ. Chociaż raz udało mi się jechać do sanatorium z NFZ właśnie na miastenię. Ni...
-
Niedawno wróciłam ze szpitala. Jestem okropnie zmęczona i osłabiona. Całe dnie spędzam w łóżku i ...czekam na poprawę. Wiem, że to ...
-
Przetrzymano mnie krótko w szpitalu. Lekarz dyżurny, nie wiedząc jakie może mi przepisać leki na ostre zapalenie pęcherza moczowego (...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz