Od niedzieli czuję się świetnie i tak bardzo się z tego cieszę, że chcę się z wami tym podzielić. Jaka to cudowna odmiana od stanu jaki miałam nie tak dawno.Ostatnie miesiące zbyt dały mi się we znaki, nie były dla mnie dobre a i wdrożenie nowego leczenia zrobiło też swoje. Powoli zaczynam zapominać jak to jest zawsze czuć się dobrze, być zdrowym, cieszyć się życiem i każdym dobrym dniem. Zresztą, czy przedtem jako zabiegana matka i kobieta pracująca, studiująca zwracałam na to uwagę? Potrafiłam w pełni docenić jak piękne jest życie, potrafiłam celebrować każdą dobrą chwilę? Nie miałam na to czasu. Choroba spowodowała pewne przewartościowania, wyczuliła na najmniejsze dobre okruchy dnia codziennego - zbieram je, zapisuję, by móc jak najdłużej się nimi cieszyć. A każdy dzień, w którym się czuję dobrze jest dla mnie świętem. Bo wtedy wiem, że żyję, mogę "góry przenosić" i mam nadzieję, że każdy następny również będzie dobry. Może to złudna nadzieja, oszukuję samą siebie ale czasem warto zapomnieć choć na chwilę, na dzień o chorobie i móc cieszyć się życiem, przyrodą, nadrobić zaległości w domu, popracować w ogrodzie i na wieczór dalej czuć się dobrze!! Właśnie dzisiaj był taki dobry dzień - w nocy piękne, rozgwieżdżone niebo(wiem, bo nie mogę spać), od rana piękna, słoneczna pogoda, świergoczą ptaszki za oknem, każdego dnia nowe cudowne zmiany w ogrodzie - a to zakwitają kwiaty, a to nowe pąki na drzewach. Dzisiaj przesadzałam kwiaty i siałam nowe jednoroczne, mąż sadził nowe owocowe drzewka i krzewy ozdobne, znalazł się też czas by na świeżym powietrzu wypić kawę i zjeść świeżo upieczone ciasto.Oczywiście wszystko robiłam powoli, często odpoczywałam - nie chcę jutro odpokutowywać mojej dzisiejszej roboty leżąc zdechła w łóżku - to wolałam się oszczędzać (czasami się zapominam). Zresztą nigdzie mi się nie spieszy. To był dobry dzień...
Wyszperałam ostatnio dawny wiersz (kiedyś zbierałam te ulubione i zapisywałam), przypomniałam go sobie i od nowa mi się spodobał. Chciałabym się z Wami nim podzielić, mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu (wiem, nie wszyscy lubią poezję ale ten ma coś w sobie...).
Czymże jest życie,
jeśli pełni trosk nie mamy czasu na to,
aby przystanąć i zapatrzyć się;
aby stanąć pod drzewem
i gapić się tak długo, jak owce czy krowy;
by mijając lasy podejrzeć,
gdzie wiewiórki ukrywają swe orzeszki;
by dostrzec w jasnym świetle dnia
strumyki tak pełne migotania,
jak nocne niebo pełne gwiazd.
Nie mamy nawet chwili na to,
by spojrzeć w kierunku Piękna
i obserwować Jego roztańczone stopy;
by poczekać aż uśmiech, który pojawił się
w Jego oczach dopełnił się
zagościwszy też na Jego ustach.
Ubogie to życie, jeśli pełni trosk
nie mamy czasu na to,
aby przystanąć i zapatrzyć się.
W.H.Dawies (1871-1940)
Jak to mówią raz na wozie, raz pod wozem....
OdpowiedzUsuńZ tym z czym się borykamy to tylko my wiemy.
Wczoraj -wdrapałam- się na drugie piętro komentując jaki to wysiłek dla mnie
usłyszałam - nie pieść się! bez komentarza ;[
to boli
Językiem można zmiażdżyć człowieka. To boli, prawda...
OdpowiedzUsuń