No bo czym tu się chwalić, z czym do ludzi?! Do tego biorę praktycznie tylko jeden podstawowy lek - bez którego nie przeżyłabym chyba dnia (to moje odczucie), no i teraz byłam na doustnej chemii i sterydach. No jest się czym chwalić? Po której stronie jest przewaga? O kim byście powiedzieli, że jest bardziej chory? Ten co ma tyle chorób i tabletek czy ten, który choruje na rzadką, przewlekłą chorobę, którą nie wiedzą jak leczyć bo akurat moja choroba jest odporna na leki? Odpowiedzcie sobie sami.
Nienawidzę skarżyć się, mówić o sobie, u mnie zawsze jest dobrze - przyznaję, może jest to rodzaj maski na twarzy (i ciężko mi z tym, dlatego między innymi zaczęłam pisać blog) - ale powiedzcie sami - kogo tak naprawdę obchodzi, że tak bardzo chorujecie, że każdy nowy poranek jest walką o dobry dzień i samopoczucie, że często leżycie jak kłoda bo na nic nie macie siły itp...Oprócz was samych i najbliższych - nikogo! Chyba, że jest to niezdrowa ciekawość.
Powiem wam, że do domu wracałam na skrzydłach! Dlaczego? Bo poczułam, że może moja choroba nie jest taka straszna - choćby dlatego, że tak mało tabletek mam - przecież po tym, też oceniamy innych, prawda? Jakoś poczułam się lepiej, energiczniej, zdrowiej. Bo mam tylko miastenię. Nie powiedziałam koleżance, że coraz gorzej się czuję, że choroba postępuje bo i po co? W tym momencie, moja choroba wydała mi się mało ważna, zresztą poradzę sobie z nią, prawda? Bo nie ma to jak potęga podświadomości...(oj, psychologia chyba się tutaj kłania, co?).
Joseph Murphy, autor światowego bestselleru "Potęga podświadomości", stwierdził wręcz, że mamy niewyczerpane rezerwy sił psychicznych "mające moc uzdrawiania ciała i duszy. Wystarczy zasiać w podświadomości pozytywne, harmonijne i życzliwe myśli, aby jej potęga pomogła w pokonaniu wszelkich kłopotów" źródło: http://drugieserce.jaw.pl/lekarz/?potega-podswiadomosci,46
źródło obrazka: www.mmlomza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz