poniedziałek, 18 maja 2015

Gdzie na turnus rehabilitacyjny?

       Miastenia plus ponowne zapalenie pęcherza moczowego plus miesiączka. Do tego psujący się komputer a konkretnie monitor. Szlag może człowieka trafić. Źle się czuję, ledwo łażę, toaleta jest wciąż moja (przez to zapalenie) i jeszcze ten monitor! A muszę siedzieć na komputerze ponieważ szukam odpowiedniego dla mnie turnusu rehabilitacyjnego.
       Dostałam dofinansowanie PFRON do turnusu rehabilitacyjnego. Nawet  w satysfakcjonującej mnie kwocie prawie 1200 zł, opiekun 790 zł. W tym roku dofinansowanie ( u nas) dostały tylko osoby z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Niestety, decyzja o dofinansowaniu przyszła zbyt późno, bym mogła skorzystać z wybranej już wcześniej oferty - miał to być Lądek Zdrój pod koniec kwietnia. Ponieważ miesiące letnie odpadają ze względu na sytuację rodzinną, rodzinne wydarzenia przewidziane w tym okresie, następnie odpada wrzesień ze względu na komisję rentową - najbliższy teraz termin turnusu to koniec września, początek października. Wydaje się, że to żaden problem znaleźć odpowiedni turnus rehabilitacyjny. Jak się okazuje w praktyce wcale nie jest tak łatwo. A przecież jakiś wyszukanych wymagań nie mam.
       Oczywiście cena - zbliżona do przyznanego mi dofinansowania - mam też na uwadze opiekuna, żeby nie musiał zbyt dużo dopłacać.Co mnie zdziwiło: turnusy nad morzem są droższe od turnusów w górach, obojętnie o jakiej porze - jak na razie nie wiem czym to tłumaczyć. Ja przede wszystkim na turnus bardzo chciałam jechać w góry i to tam przede wszystkim szukałam ofert. Pokój dwuosobowy z łazienką - wystarczy (tylko do pierwszego piętra ze względu na schody - trudność w chodzeniu po schodach). Ponieważ nie bardzo interesuje mnie baza zabiegowa i ilość zabiegów (ze względu na zakaz czynnego udziału w rehabilitacji obejmującej ćwiczenia mięśni- jedynie jakiś lekki masaż czy fotel masujący) szukałam ciekawie położonej miejscowości z trasami spacerowymi. Tym bardziej, że wybrany teraz termin nie jest zbyt ciekawy pod względem pogody - to już jesień, może być różnie. Mogę spacerować, lubię to ( w miarę możliwości oczywiście) dlatego chciałabym wybrać miejsce gdzie tych tras jest sporo, jest gdzie spędzić czas, a że nasze góry są piękne - teraz już mogę na nie raczej tylko patrzeć - tam szukałam turnusu. Wprawdzie trochę daleko od domu (od 600 do 900 km, zależy gdzie) boję się jak zniosę podróż, do tego daleka podróż podwyższa koszty całościowe ale nie chciałam turnusu nad morzem. Oczywiście pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Lądka Zdroju (ośrodek Złoty Łan) zaklepać sobie miejsce na koniec września. Dlaczego Lądek? Jak dla mnie ośrodek spełniał moje wszystkie wymagania - piękne tereny, trasy spacerowe, ciekawe niedrogie wycieczki, dobre warunki w ośrodku, dobre jedzenie i niska cena (w wybranym terminie 1130 zł). Wielkie było moje zaskoczenie gdy powiedziano mi, że nie ma już miejsc na ten turnus! Powiedziałam, że to niemożliwe, przecież jeszcze tyle miesięcy do października i już nie ma miejsc? Co tu dużo gadać, zdenerwowałam się bo to oznaczało, że teraz muszę od nowa czegoś szukać a ja już nastawiłam się na Lądek Zdrój.
       Siedzę teraz kolejny dzień przed komputerem, parę kartek mam już zapisanych z interesującymi mnie ofertami, przeglądam kolejne i zaczynam się denerwować. Goni mnie termin podania wybranego turnusu do PCPR a ja dalej nic, tylko skreślam po kolei wybrane ośrodki. Nie chcę wybrać byle czego, żeby potem nie żałować. Co z tego, że turnus to tylko dwa tygodnie? Chcę je spędzić jak najprzyjemniej. Może też dlatego tak długo mi schodzi przy przeglądaniu tych ofert bo każdą dokładnie sprawdzam, czasem dzwonię, patrzę od razu na mapę, gdzie jest ta miejscowość, co oferuje, jakie są w pobliżu atrakcje. Mam nadzieję, że będę na tyle dobrze się czuła bym mogła choć z części skorzystać. Przeglądałam oferty z Karpacza, Dusznik Zdroju, Świeradowa Zdroju, Krynicy Zdroju, Ustronia, Iwonicza, Szczyrku, Jarnołtówka, Zakopanego (tanio jak na Zakopane), Wisły itp. Ciekawa jest oferta z Wisły (1150 zł, leczą choroby neurologiczne)) i Piwnicznej, gdzie za turnus w terminie od 1 października płaci się tylko 1190 zł. Niestety, po kolei tamtejsze ośrodki odpadały z uwagi na cenę (drogi jest np.Ustroń) ale też dlatego, że nie wszystkie leczą tam choroby neurologiczne lub są to turnusy refundowane przez NFZ. Powoli zaczęło wychodzić na to, że jednak w góry nie pojadę. Do tego dowiedziałam się, że moja opiekunka w sierpniu ma operację na oko, także nie ma co ryzykować jazdy tak daleko.Skoro nie w góry to może nad jeziora? Odpada - co robić jesienią nad jeziorem, w lesie? To może Ciechocinek, Rabka? Odpada dlatego, że sama nazwa Ciechocinek mnie odrzuca (byłam raz, jeden dzień i wystarczy), do tego jest tam bardzo drogo. W takim razie może Nałęczów? Bardzo mi się podoba ale za drogo i nie leczą chorób neurologicznych. Może Połczyn Zdrój - Zakład Uzdrowiskowy "Irena"?  Ładnie, nowocześnie, leczą choroby neurologiczne ale dla opiekuna za drogo. I w ten sposób dochodzę nad morze. Jeżeli morze to chociaż nie te miejscowości w których byłam, do których mam blisko. Czyli odpada Sarbinowo, Ustronie Morskie, Kołobrzeg, Międzywodzie, Dźwirzyno, Jarosławiec, Ustka czy Łeba itp. Wszystkie miejscowości bardzo ładne, przyjemne dla turysty czy chorego (szczególnie Ustroń - mąż był z zeszłym roku, wrócił bardzo zadowolony - dużo zabiegów, świetne jedzenie). Ja chciałam coś innego, zaczęłam więc przeglądać oferty z Sopotu, Krynicy Morskiej, Jastrzębiej Góry, Stegny. W tych wszystkich miejscowościach byłam krócej lub dłużej ale jako dziecko, z chęcią bym pojechała jeszcze raz. Szczególnie interesuje mnie Hel. Sopot odpadł ze względu na cenę (ponad 1800 zł w październiku) i nie leczą chorób neurologicznych. Ciekawa jest oferta w Stegnach czyli tanio i w Jastrzębiej Górze gdzie np. oferta last minute w terminie od 21 czerwca to turnus za 1260 zł (w sezonie!) a pod koniec września 1080 zł. Wybiorę chyba turnus rehabilitacyjny w Krynicy Morskiej. Mierzeja Wiślana i Żuławy wydają mi się ciekawe, atrakcji sporo na pochmurne dni, jest gdzie spacerować, wydmy, jesienią jest tam cieplej niż w innych regionach Polski (tak piszą) no i sprawdzony już organizator turnusów (dobra cena plus dobre jedzenie). Tak, chyba przy tym zostanę bo inaczej zgłupieję. Żałuję, że nie są to góry ale może to i dobrze? Przy mojej chorobie...
Przyznaję, oferta turnusów jest bogata, każdy znajdzie coś dla siebie, tylko trzeba posiedzieć i poszukać. No i od razu wpisywać w wyszukiwarce "dofinansowanie do turnusów rehabilitacyjnych PFRON- choroby neurologiczne". Chyba, że ktoś ma na orzeczeniu wpisane 05-R czyli upośledzenie narządu ruchu - wtedy możliwości wyboru ośrodka jest więcej. Jutro zaniosę swoją decyzję i w końcu się uspokoję, poleżę, pójdę do lekarza rodzinnego - coś za często mam te infekcje, zrobię kontrolne badania. A może to coś z nerkami?

Informacje o dofinansowaniu do turnusów, potrzebnej dokumentacji znajdziemy na stronie PFRON, jak i wielu innych na internecie. Również na bocznej stronie mojego bloga.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trądzik posterydowy

        Budząc się rano czułam, że z moją twarzą jest coś nie tak. Jakby coś rozpierało ją od środka. Naciągnięta skóra, swędząca i piecząca...