wtorek, 9 lutego 2016

Nowe leczenie - jak jest teraz?

       Mam trudności z pisaniem, z siedzeniem przy komputerze z opuszczoną nogą, z wychodzeniem na zewnątrz gdyż nie mogę ubrać buta - są to skutki spadnięcia ze schodów . Męczę się: 10 dniowymi cyklami z Ednoxanem i bez, przeziębieniem, leczeniem stłuczonego ciała po upadku. Nie jest lekko. Styczeń okazał się trochę pechowy i przeciąga się to na luty. Chyba nie tak myślałam zacząć ten rok...
       Złego samopoczucia, huśtawki nastroju, intensywniejszego odczuwania skutków ubocznych przyjmowania chemii jak i samej miastenii - tego wszystkiego mogłam się spodziewać. Może nie tyle co byłam na to przygotowana, przecież nie wiedziałam ani ja ani lekarka jak to będzie, gdy zacznę stosować ten nowy system leczenia. Jednak coś tam wiedziałam. Nie spodziewałam się tylko upadku ze schodów i tego, jaki może mieć to wpływ na całą mnie.
       Bałam się tego "eksperymentowania" na sobie. Miałam obawy przed tak nagłym odstawieniem Endoxanu - zawsze człowiek boi się czegoś nieznanego a jak jeszcze mówią "teraz będziesz się czuła gorzej", strach się podwaja. Do tego brak stałej kontroli specjalisty...Przecież różnie może być...
Myślałam, że tylko początek będzie trudny, niestety mija już miesiąc mojego nowego systemu leczenia a ja czuję się nieciekawie choć jednak, mimo wszystko mogę powiedzieć jestem silniejsza miastenicznie. Nie męczę się już tak szybko. I chyba tyle mogę powiedzieć dobrego.
       Jak wygląda praktycznie taki 10 dniowy cykl np.bez Endoxanu? Czyli jestem tylko na Mestinonie i Encortonie. 3-4 dni jest dobrze. Fizycznie nie odczuwam żadnych niepokojących objawów. Za to psychicznie... Wszystko zaczyna się gdzieś w głowie. Wewnętrznie narasta we mnie niepokój. Taki, który mnie roznosi, nie pozwala racjonalnie, spokojnie myśleć, który powoduje, że jestem opryskliwa, nieprzyjemna. Do tego zaczynają trząść się wewnętrznie mięśnie co już samo w sobie jest bardzo nieprzyjemne. Jedno z drugim tworzy mieszankę wybuchową. Przed zmianą leczenia tłumaczyłam członkom rodziny z czym mi ale również im przyjdzie się mierzyć. Nie wiem jaka będzie reakcja organizmu, jak będę się czuła - chciałam by byli świadomi możliwych zmian zachodzących u mnie podczas leczenia. Sama spodziewałam się raczej nawrotów miastenii i jej objawy wystąpiły ale w początkowym okresie nie były tak uciążliwe jak reakcja psychiczna na odstawienie leku. Muszę przyznać, że był to dla mnie bardzo nieprzyjemny początkowy okres nowego leczenia bez Endoxanu. Narastający niepokój i ogólna nerwowość zmusiły mnie do wykupienia leku Pramolan - leku, który możemy przyjmować na uspokojenie, który przepisał mi ostatnio lekarz. Wykupiłam, przeczytałam ulotkę i chwilowo dałam sobie spokój z przyjmowaniem go. Jakoś dałam radę bez niego, niepokój minął za to pojawiła się miastenia. Już lekko zapomniana, uśpiona. I znowu opadnięta powieka, ogólna słabość, męczliwość mięśni, leżenie w łóżku.
Na 11 dzień ponowne włączenie Endoxanu. Przechodzi miastenia za to pojawiają się typowe, przykre objawy fizyczne przyjmowanej chemii. Tak przez kilka dni by pod koniec cyklu wszystko wróciło do normy.
       Następnie kolejny cykl na samym Mestinonie i powrót do Endoxanu. Męczę się. Cala ta zmiana leczenia jest uciążliwa, fizycznie i psychicznie. Na przemian miastenia i skutki uboczne Endoxanu, skoki dobrego i złego samopoczucia, zachwiania emocjonalne, od czasu do czasu dołujące mysli, osłabienie całego organizmu by na nastepny dzień czuć się dobrze, być silnym i pełnym energii. Mieszanka wszystkiego niepokojącego ale również dobre, obiecujące poprawę dni.
       Organizm ma się przyzwyczaić. Pani doktor dała mi na to dwa miesiące. Na razie nie umiem powiedzieć czy organizm walczy z tym wszystkim czy jednak zmierza to ku lepszemu. Może dlatego, że doszło do tego lekkie przeziębienie i ten nieszczęśliwy upadek ze schodów. Nie potrafię już rozróżnić czy gorzej się czuję bo złożyło się na to wszystko o czym piszę, czy może rowija się mimo wszystko miastenia i dlatego wciąż bolą mnie mięśnie całych rąk razem z dłońmi czy jest to efekt  stosowania metody prób i błędów w moim leczeniu. Jeżeli jednak dobrze się czuję, przez  parę dni nie opada mi powieka a ja jestem w stanie więcej zrobić nie męcząc się tak jak kiedyś  - czy jest to  pozytywny skutek właśnie takiego leczenia, czy jednak leczenie tymi 10 dniowymi cyklami ma sens? Na prawdę trudno mi to ocenić.
       Jednak zastanawiające są dla mnie i bardzo niepokojące zachwiania równowagi i potężne zawroty głowy. Na tyle silne, że zatrzymują mnie w domu gdyż sama obawiam się wyjść. Zawroty głowy pojawiające się również gdy tylko stoję, nie ruszam głową ani nic nie robię, nawet wtedy gdy leżę. Zrobiłam się blada, ciemne cienie pod oczami - mam pogranicze anemii. To skutek przyjmowanej chemii a zawroty głowy - też? To przez nie spadłam ze schodów. Bo zachwiania równowagi to powiedziałbym - miastenia. Bolące mięśnie - to skutek Endoxanu czy miastenii? Pomagam sobie Paracetamolem. Upadek ze schodów spowodował liczne, szeroko rozlane stłuczenia, ale na swoje szczęście nie uderzyłam sie w głowę, nic mnie nie bolało. I gdy tak naklada się na siebie tyle spraw to już nie potrafię odróżnić jednego od drugiego, choroby od skutków przyjmowanych leków.
       Także nie jest najlepiej. Zapisuję sobie pewne spostrzeżenia by móc je potem przedstawić lekarce. Byśmy mogły razem dojść do jakiś konktetnych wniosków, skupić się na skutecznej metodzie leczenia, bym mogła zadać kilka pytań.
Jeszcze niecałe dwa całe cykle zanim pojadę do kontroli. Daję jeszcze sobie tyle czasu a może i organizm się przyzwyczai. Jak nie to trzeba sobie dać spokój z eksperymentowaniem i szukać czegoś nowego. Kiedyś trzeba powiedzieć stop.
       Od jutra znowu bez Endoxanu czyli oczekuję powrotu miastenii. No cóż jakoś to będzie. Dam radę bo kiedyś musi być lepiej.





6 komentarzy:

  1. Witam, zagladnelam do pani znowu i sie tak zastanawiam- a moze by pani sprobowala brac jakies tabletki na uspokojenie ? Nie chodzi mi zadne antydepresyjne ani nic tylko takie lagodne. Wie pani- mi bardzo pomagaja. Jak je biore- czuje ze wszystko bedzie dobrze, zanikaja na pare h wszystkie miasteniczne objawy poniewaz dzieki nim sie w ogole nie stresuje. Obecnie jestem na 15 mg prednizony i 4 mestinonach dziennie plus te uspakajajace ktorym zawdzieczam wyleczenie sie z nerwicy.. :) pisze to pani poniewaz bardzo bardzo mocno chcialabym wejsc na pani bloga i przeczytac ze od dluzszego czasu wszystko u pani jest okej, daloby mi to jeszcze wieksza nadzieje niz mam na wyleczenie tego chorobska! Pozdrawiam i zycze zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieję trzeba mieć zawsze mimo ciężkich, dołujących dni. Ostatnio nie jest ze mną najlepiej, jak widać nie piszę zbyt często - jest to własnie spowodowane ogolnym osłabieniem i złym samopoczuciem. Ale nie załamuję się, szukam nowych metod leczenia bo chemia i sterydy jak na razie nie przynoszą oczekiwanych efektów, nie widać poprawy. Za to napewno niszczą mnie. Do tego te nerwy...Nie sięgnęłam jeszcze po jakiekolwiek środki uspokajające, mimo, że mam i Pramolan i Hydroxyzinum - staram radzić sobie ze stresem, zdenerwowaniem sama. Myślę, że wszystko do czasu, nie jestem ze stali. Czasami nie daję rady, jest ciężko. Ale wszystko przechodzi a ja znowu optymistycznie patrzę w przyszłość. Nie poddaję się, zawsze mówię - to tylko miastenia a nie koniec świata. Mam nadzieję, że nadejdzie dzień w którym rzeczywiście napiszę, że jest lepiej, że wszystko idzie ku lepszemu. Ale to chyba kiedyś...
      Dużo zdrowia, optymizmu, wiary życzę.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Witam. Choruje na tocznia trzewnego. Tez jestem leczona sterydami, ale coraz wiecej niedobrych skutkow zauwazam. Trafilam na ksiazke dr Amy Myers
    "Mozesz wyleczyc choroby
    autoimmunologiczne". Autorka sama siebie wyleczyla i leczy innych dieta bez ZADNYCH ZBOZ (chleb, kasza, ryz, kukurydza,wsxystkie pestki),cukru, nabialu, jajek. Mozna jesc mieso warzywa (oprocz psiankowatych), owoce. Scisla dieta trwa 30 dni, potem mozna testowac jajka, sery, ale do zboz nie wraca sie NIGDY. Jestem na diecie od 2 tygodni, poprawe widac juz nastepnego dnia: brak wzdec, gazow, brzuch jest plaski. Warto sprobowac. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry
      Od roku biorę chemię, od prawie dwóch lat jestem na sterydach - i podobnie jak Pani, nie odczuwam poprawy. Powiedziałabym nawet, że jestem coraz słabsza. Jeżeli dotychczasowe leczenie nie przynosi efektów człowiek zaczyna wątpić, zastawiać się nad sensem zastosowanego leczenia, nad jego prawidłowoscią. Wtedy zaczyna się szukać pomocy i innych dróg uzdrowienia. w tym w medycynie niekonwencjonalnej, alternatywnej czy naturalnej. Ja również szukam, mam dosyć faszerowania mnie chemią. Obecnie czytam "Ukryte terapie" Jerzego Zięby. Niedługo sięgnę po "Nieznaną medycynę" Joanny Schopick. O książce Amy Myers słyszałam. Na razie jestem na etapie zaznajamiania się z w/w lekturą, przyjmowaniem nowych wiadomości, oswajaniem się z nimi. Czytam również o uzdraiwających dietach, myślę że i na ich zastosowanie też przyjdzie czas. Dobrze wiedzieć, że ktoś tego próbuje, że zastosowana dieta przynosi już efekty i zadowolenie.
      Dziękuję za radę, polecenie książki. Na pewno skorzystam z tej wiedzy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. ja przeszlam na diete bezglutenowa trwala 1 tydzien moja doktor neurolog powiedziala abym wrocila do normalnego jedzena tak tlumaczyla ze mnie poznala ze jadlam wszystko i teraz nawet nie bedzie wiedziala co mi moze zaszkodzic , teraz jem wszystko , nie moge chodzi po schodach , widze podwojniei czekam na odrobinke poprawy abym nie zalegala na kanapie i mogla pojezdzic autem, planuje wyjazd nad morze chce zobaczyc piasczysty brzeg i i piekna tafle wody poczuc wiatr we wlosach ale musze przejechac pol polskii musze sie poczuc lepiej i wtedy w droge,,,,,,,,,,,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choruje od lat na miastenię , toczeń iinne.ale podwojne widzenie mnie pięknie przechodzi po metypred to steryd ale po nim urodziłam się 2 raz

      Usuń

Trądzik posterydowy

        Budząc się rano czułam, że z moją twarzą jest coś nie tak. Jakby coś rozpierało ją od środka. Naciągnięta skóra, swędząca i piecząca...