wtorek, 22 marca 2016

Co z tym przeziębieniem?

       Od dłuższego czasu nie mogłam sobie poradzić z zapaleniem gardła - a przede wszystkim męczącym, suchym kaszlem. Wysuszone, czerwone gardło z ropnymi naciekami, utrudniające przełykanie, stan podgorączkowy, ból głowy. Przyznaję, zlekceważyłam to na początku wychodząc z założenia " samo przyszło, samo przejdzie" . Takie podejście do przeziębień, katarków, grypek miałam od lat, nigdy nie traktowałam tego poważnie - raczej podchodziłam lekceważąco nie traktując tego jako "choroby" , może dlatego, że nie poznałam prawdziwej grypy (i całe szczęście). W całym swoim dorosłym życiu przeziębiłam się raptem kilka razy.
       Może też dlatego zawsze wydawało mi się, nie - nawet byłam pewna, że mam silny układ odpornościowy - nigdy nie chorowałam, nie miałam na to czasu, na zwolnienia nie chodziłam. Zawsze zdrowa, żyjąca w przeświadczeniu o silnych, mocnych rodzinnych genach po tacie - od dzieciństwa tata powtarzał mi, że jestem i będę zdrowa "jak koń" - mam to po nim. Niestety, tata zmarł zbyt młodo a ja w tamtym momencie zwątpiłam w swoją siłę i zdrowie. Jak się później okazało mój układ odpornościowy nie był taki super - zaczęły pojawiać się pierwsze symptomy choroby - miastenii. Szok, niedowierzanie - ja, taka wiecznie zdrowa zachorowałam na jakąś miastenię? Dla mnie cały czas - niewyjaśniona zagadka. Czemu nie przeziębienie, grypa, zapalenie płuc tylko od razu taka choroba przewlekła? Teraz wiem, że to (między innymi) dysfunkcja układu odpornościowego (immunologicznego) odpowiada za to, czy choroba wystąpi czy nie. Widać, czegoś mu brakowało, czegoś bardzo potrzebnego do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Nie wiem co to mogło być, lekarze nie szukają przyczyn miastenii. Za to wiele razy od nich słyszałam, że obecnie mój układ odpornościowy nie istnieje, zniszczony przez chorobę z autoagresji, jak również dodatkowo przez przyjmowane toksyczne leki. Słyszałam, żeby unikać skupisk ludzkich, żeby wystrzegać się przeziębień, wszelkich infekcji. Nie słyszałam tylko jak wzmocnić osłabiony układ odpornościowy...Ani witamin, żadnej suplementacji...
       No cóż, łatwo się mówi - unikać skupisk ludzkich, chorych w domu itp. Staram się ale w domu trochę trudno. Łapie człowieka wirus nawet nie wie kiedy. Od czasu zachorowania niejednokrotnie przechodziłam raz większe, raz mniejsze przeziębienie (co dla mnie było nowym doświadczeniem), które potęgowane przez miastenię urastało do rangi drugiej, poważnej "choroby". Przekonałam się jaka to męka, jak silnie osłabia cały organizm i mięśnie. Niby nic - tylko przeziębienie. Powracające i za każdym razem wykańczające. Jak sobie z tym radzić, czym się leczyć? Oczywiście najlepiej zapobiegać ale przy miastenii to trochę trudne...Do tej pory radziłam sobie sama a i mój układ odpornościowy chyba nie był jeszcze tak słaby - radził sobie a naturalne, domowe środki na przeziębienie pokonywały je - bo przecież, my, miastenicy raczej nie możemy wspomagać się lekami, antybiotykami, tabletkami przeciwbólowymi - jedynie Paracetamol (nawiasem mówiąc, nie wiedziałam do tej pory, że i on jest aż tak szkodliwy - może być przyczyną ostrej niewydolności wątroby). Jednak tym razem było inaczej. Suchy, męczący kaszel nie dawał mi spać, osłabiał mnie całą, nie pozwalał mówić (jakbym miała przesuszone struny głosowe) ani jeść. Myślałam  - przejdzie, jednak gdy zaczęło mnie kłuć w płucach zmuszona byłam udać się do lekarza rodzinnego. W końcu mamy uważać na siebie. Lekarz osłuchał, popatrzył i stwierdził, że to jakieś wirusowe zapalenie gardła. Byłam ciekawa czy mi na to coś przepisze - i tu mnie pozytywnie zaskoczył! Wypisał mi całą listę syropów, coś do ssania, jakieś tabletki ale również - siemię lniane, wit. A+E i nalewkę propolisową! Powiem, że byłam tym zaskoczona: pierwszy raz w życiu jakiś lekarz polecił mi witaminy i siemię lniane na przeziębienie, nie mówiąc o propolisie! Może to nic nadzwyczajnego, może teraz tak wszyscy lekarze robią - ja się do tej pory z tym nie spotkałam. Czyżby jakiś nowe "wiatry" w farmacji? Powrót do korzeni? Bo nie sądzę, że to z powodu mojej miastenii - wiem co mi do tej pory przepisywano.
       I pewnie ten post by nie powstał gdyby nie ta sytuacja, te zalecenia. Z całej długiej listy leków wykupiłam tylko wit. A+E, pastylki ziołowe Porost Islandzki oraz siemię lniane i nalewkę. W domu miałam już zakupioną wit. C w proszku oraz kwas alfa liponowy. Tym zaczęłam się leczyć a jednocześnie wzmacniać organizm. Przyznaję wszystko było dla mnie nowością - np. nigdy nie miałam styczności z siemieniem. O witaminie C i kwasie alfa liponowym napiszę w innym poście. Ponieważ piszę o zapaleniu gardła podam zalecenia co do siemienia. Witaminę A+E w kapsułkach należy rozgryzać, by wypływający płyn powoli osadzał się na gardle. A siemię na suchy kaszel i bolące gardło? 2 łyżki siemienia lnianego zalać szklanką gorącej wody, odstawić na 60 minut. Pić 2 razy dziennie, miękkie nasionka powoli rozgryzać, by znajdujący się w nich śluz osadzał się na chorym gardle. Można też do zaparzonego siemienia dodać łyżkę naturalnego miodu -  powstały kisiel dzielimy na 2 -3 porcje na dzień, spożywamy razem z ziarenkami. Taki kisiel jest pomocny przy chorobach dróg oddechowych, nawilża śluzówki oraz wzmacnia układ immunologiczny. Od paru dni karmię się tym kisielem, witaminami, herbatą z dzikiej róży - i wszystko przechodzi a ja czuję się świetnie. W tym momencie dziękuję lekarzowi.
       Siemię lniane i jego właściwości, ostropest plamisty, wit. C w proszku i kwas alfa linowy - o tym wszystkim dopiero się dowiaduję, zapoznaję z dostępną literaturą. Jest to dla mnie nowość - jak widać człowiek całe życie się uczy, na swoich błędach również (w leczeniu miastenii też). Czasem się zastanawiam gdzie ja żyłam, że do tej pory nie wiedziałam o tylu rzeczach, dlaczego nikt mi nie mówił wcześniej, dlaczego tak ciężko uzyskać informacje od lekarza o potrzebnych mi witaminach, dlaczego do wszystkiego muszę dochodzić sama?
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trądzik posterydowy

        Budząc się rano czułam, że z moją twarzą jest coś nie tak. Jakby coś rozpierało ją od środka. Naciągnięta skóra, swędząca i piecząca...