czwartek, 14 kwietnia 2016

Moja modyfikacja leczenia czyli w końcu jest dobrze.

       Wstaję rano i czuję się dobrze. Pojawia się uśmiech na twarzy. Już wiem, że to będzie kolejny dobry dzień. Gdy wychodzę do domowników uśmiechnięta od razu na ich twarzach też gości uśmiech - bo widzą, że dobrze się czuję (czyli nie będę się na nich wyżywać -he,he). Już nie muszą się pytać "jak się dzisiaj czujesz, jak ci się spało" - to widać. Dobrze jest mieć takie dni w których całe godziny nie męczysz się, w ciągu których aktywnie spędzasz czas, w których widzę jak moje dobre samopoczucie wpływa na innych. To zawsze działa w dwie strony. Jest spokojnie, nie niepokoję się, nie mam dołów psychicznych. Do tego trochę słońca i jestem zadowolona z każdego dnia. A tych dni ostatnio jest bardzo dużo - po prostu codziennie dobrze się czuję. To tak dużo dla mnie znaczy - przecież styczeń, luty to były dla mnie miesiące naprawdę ciężkie. Czy to remisja czy po prostu efekt modyfikacji leczenia ale przeprowadzonej przez siebie samą?
       Zastosowałam się do zaleceń swojego lekarza - odstawiłam Endoxan i zrobiłam sobie prawie trzytygodniową przerwę od chemii. Oczywiście wykupiłam Methotrexat, przeczytałam ulotkę... i na razie dałam sobie spokój. Tabletki leżą i czekają na swój odpowiedni moment. Przez trzy tygodnie byłam tylko na Mestinonie i Encortonie oraz lekach osłonowych  i powiem, że zaczęłam się fajnie czuć. Aż za dobrze - co jakoś zaczęło mnie niepokoić. Po rozmowie z kilkoma osobami chorymi na miastenię, z lekarzem rodzinnym, zaczęłam sobie zadawać pytanie czy jednak dobrze robię tak całkowicie odstawiając cytostatyki - jednak wszyscy stwierdzili, że to dosyć ryzykowne. Ponieważ miałam spory zapas Endoxanu postanowiłam zacząć go przyjmować ale w innej dawce, mniejszej niż miałam poprzednio zalecone. Stwierdziłam - może głupio - że najpierw wykorzystam Endoxan skoro go mam a Methotrexat po przeczytaniu ulotki jakoś mi się obrzydził i zdecydowałam, że na niego jeszcze przyjdzie pora. Ewentualnie, gdyby zaczęło coś złego się dziać trafię do szpitala, niech mnie ratują - może jak tam trafię to zajmą się mną porządnie. Taką decyzję podjęłam sama po przeanalizowaniu za i przeciw. Poinformowałam rodzinę. W tym czasie za radą koleżanki chorującej od lat na miastenię, kupiłam kwas alfa liponowy oraz wit.C w proszku. Naczytałam się najpierw o tym kwasie - same superlatywy, skutków ubocznych brak za to wiele zalet i postanowiłam włączyć go jako "dodatkowy lek". Endoxan zaczęłam brać w dawce jedna tabletka na dzień rano czyli 50 mg - w cyklach 10 dniowych (poprzednio miałam 2 x 50 mg). Oczywiście do tego Mestinon , Encorton i raz dziennie kwas alfa liponowy 600 mg. Powiem tak: leczę się w ten sposób już miesiąc i czuję się bardzo dobrze. Więcej energii, więcej siły. Co za odmiana do poprzednich miesięcy kiedy to snułam się po domu wiecznie osłabiona i zmęczona fizycznie i psychicznie. Czemu przypisywać ten stan? Zmniejszonej dawce Endoxanu? Może jednak być, że dawka 100 mg była dla mnie za duża. A może to dzięki kwasowi alfa liponowemu, który między innymi zwiększa wydolność psychiczną i fizyczną? Na razie biorę dość dużą dawkę ale za miesiąc zmniejszę i będę brała zapobiegawczo. Może jedno i drugie poprawiło mój stan zdrowia. Nie wiem. Wiem, że czuję się dobrze i to jest najważniejsze. O miastenii nie zapominam zresztą ona nie da o sobie zapomnieć - zrobiła to w święta wielkanocne. Ale to były tylko trzy złe dni. Czasem odczuwam lekkie zmęczenia, czasem opada powieka ale nie narzekam bo wiem, jak było przedtem. Jak na razie (odpukać) ta dawka Endoxanu plus inne leki służą mi. Teraz mogę wreszcie powiedzieć, że odczuwam poprawę. To jest po prostu inne życie. Jedno na co narzekam to senność pojawiająca się już ok. godziny 17 - tak naprawdę wtedy kończy się mój dzień oraz uporczywy, suchy, męczący kaszel i wyschnięte gardło utrudniające mi dłuższą rozmowę.
       Niedawno robiłam badania kontrolne: glukoza - w normie; wątrobowe - w normie; TSH - chyba w normie 0,772; kreatynina - w normie; zmiany w morfologi krwi - duży spadek limfocytów- co niby jest normą przy stosowanych lekach. Dobre wyniki to jeszcze jeden powód do dobrego samopoczucia.
       I wszystko fajnie tylko czy to ja mam sobie sama modyfikować leczenie? Owszem co do Mestinonu powiedziano mi, że chory najlepiej będzie wiedział ile go potrzebuje i kiedy - jest tu potrzeba czasowej modyfikacji w jego stosowaniu ale leki cytostatyczne? Nic o nich nie wiem, raczej obawiam się ich i ich wpływu na pozostałe układy życiowe. Na razie o mojej małej modyfikacji w leczeniu wie lekarz rodzinny. Zastrzeżeń nie ma bo cóż on może - w tym momencie powiedział mi: to pani wie lepiej ode mnie jak się leczyć. Oj, chyba nie tak powinno być...
       Miesiąc jak czuję się tak dobrze. Ile jeszcze? Czy dobrze zrobiłam, sama modyfikując sobie leczenie? Niby niedużo a jaka zmiana. Wkurza mnie to, że sama szukam, eksperymentuję, zaraz będzie - leczę się. Tak, dużo rzeczy mnie wkurza...Wcale nie jestem spokojnym człowiekiem - te czasy już minęły...

foto:stylowi


10 komentarzy:

  1. Witam Cię,
    Czytam Twojego bloga od kiedy lekarze podejrzewali u mnie miastenie - czyli mniej więcej od listopada ubiegłego roku. Po badaniach diagnostycznych - emg i na przeciwciała diagnoza się nie potwierdziła, aczkolwiek mam szereg wątpliwości czy słusznie lekarze tak szybko ucięli temat miastenii.
    Sam ordynator kliniki neurologii stwierdził bo wstępnym badaniu i wywiadzie, że to miastenia. Następnie badało mnie na oddziale 5 innych neurologów- każdy potwierdził diagnozę ordynatora. Zrobiono badanie EMG , wynik negatywny. Tomografia wykazała przetrwałą i powiększoną grasicę. Zrobiono tylko jeden rodzaj przeciwciał, które wyszły negatywnie. Na moją prośbę o badanie antyMusk powiedzieli, że u nich się tego rodzaju badań nie robi. W lutym zdiagnozowano u mnie padaczkę. Po lekturze Twojego bloga wiem, że ta choroba współtowarzyszy miastenii. Na chwilę obecną leczę padaczkę i biorę suplementy- magnez i witaminę D3, ale nie odzyskuję sprawności. Prawą rękę mogę podnieść zaledwie 3 razy, czasem i rzadziej. Wzrok w stanie tragicznym, mimo że iż miesiąca mam okulary- jednak nadal w nich wieczorem wszystko widzę za mgłą. Chodzenie to koszmar i do tego uśmiech poprzeczny. Za miesiąc mam konsultację u mojej neurolog. Sądzisz, że warto drążyć dalej temat miastenii?? W jej ocenie mięśnie osłabły przez niedobory spowodowane nieleczoną padaczką-moja wyładowania padaczkowe to zrywy miokloniczne. Sama nie wiem co już robić - diagnozuję się od września - podejrzewali większość chorób neurologicznych, a od listopada choroby mięśni - by w styczniu stwierdzić, że to znowu wina ośrodkowego układu nerwowego. Proszę, jak możesz napisz co o tym sądzisz.

    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym Ci udzielić mądrej odpowiedzi i pomóc ale chyba przekracza to moje możliwości. Pomóc może tylko dobry neurolog - listę neurologów, adresy i telefony znajdziesz na stronie miastenia-gravis.pl. Z własnego
      doświadczenia wiem jak ważna jest prawidłowa diagnoza, jak jest trudna i długotrwała. Tak naprawdę,mimo zdiagnozowanej miastenii kilka lat temu, czuję się jakbym wciąż była diagnozowana, wciąż pojawiają się wątpliwości - i to nie dlatego,że ja je mam. To moja pani doktor ma jakieś niewyjaśnione wątpliwości,które wprawiają mnie w niepokój.Myślę,że warto drążyć temat miastenii, choćby w celu jej wykluczenia (ale ty masz grasicę - co lekarze na to, nie mówili o usunięciu?). Uśmiech poprzeczny może pojawić się w różnych chorobach, nie jest wyznacznikiem miastenii. Padaczka - nic o niej nie wiem ale któregoś razu w przychodni, spotkałam panią chorą na miastenię i mającą padaczkę.Myślę, że twój przypadek jest ciężki do zdiagnozowania i może tu tylko pomóc dobry neurolog. Ciekawa jestem co powie w czerwcu twoja neurolog - daj znać.
      Pozdrawiam.Ala

      Usuń
    2. Witam Cię cieplutko,
      Lekarze w szpitalu najpierw skierowali mnie do poradni w celu usunięcia grasicy, jednakże po otrzymaniu wyników na przeciwciała postanowili grasicę zostawić, dlatego chciałam aby zrobiono również badania na antyMusk. Wówczas dowiedziałam się, że u nich tych badań się nie robi, tylko na Banacha. Dlatego też odmówiłam kolejnego przyjęcia na oddział, bo stwierdziłam, że bez sensu skoro nie mają możliwości zrobienia SFEMG oraz antyMusk. I tak tydzień po odmowie przyjęcia dostałam ataku epilepsji całego ciała, wcześniej były zrywy mięśni, których w ogóle nie łączono z padaczką. Nie przeprowadzono najprostszego badania EEG. Dopiero moja wówczas nowa neurolog mi je zleciła i potwierdzono padaczkę. W wieku dziecięcym i nastoletnim byłam już leczona w tym kierunku, jednakże lekarze nie zwrócili na ten fakt uwagi i skupili się jedynie na niedowładzie. Dodam, że próba apokamnozy była dodatnia, w nogach, rękach i oczywiście powieki. Plus opadanie głowy, dlatego nie mogę pracować, gdyż przy komputerze mogę spędzić około 2 godzin, zaś w pracy było to ok 8 godzin. W szpitalu kazali mi się przekwalifikować... Jestem prawnikiem, 8 lat nauki. Rada lekarzy to jakieś nieporozumienie... Nadto w pierwszym szpitalu stwierdzono deficyt piramidowy prawostronny przez odruchy patologiczne. Większość neurologów stwierdzała, że moje odruchy świadczą o zaburzeniach ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego. Jestem w kropce. Nie mam już siły, ciągle nie znane są przyczyny. Postawiono już kilkanaście diagnoz, potem się z nich wycofywano. Ponoć moje odruchy świadczą o SM, już 6- krotnie, postawioną tą diagnozę, acz w mojej ocenie objawy przemawiają za miastenią. Postaram się wydobyć ze szpitala wyniki przeciwciał, bo dostałam tylko telefoniczną informację, że są negatywne i pokażę je mojej neurolog. Moja diagnostyka to komedia, lekarze nie mają na mnie pomysłu. Nawet koncepcja nerwicy nie została potwierdzona, po badaniu przez psychologa i psychiatry oraz rzecz jasna przez dodatni objaw Babińskiego, wygórowane odruchy po stronie prawej, brak odruchów po stronie lewej, zniesienie odruchów brzusznych, ścięgnistych - reszty patologii nie pamiętam.
      Dam znać po wizycie.
      Pozdrawiam
      Ola

      Usuń
  2. Czytam Twojego bloga od dawna i bardzo za niego dziekuje. Wiekszosc wpisow jak czytam to czuje ze to moje slowa. Dzieki temu nie czuje sie sama. Moja miastenia jest obecnie lzejsza niz Twoja, ale takie kiepskie momenty tez przechodzilam. Leczenie rowniez mamy prawie identyczne ;-) rozumiem Cie doskonale z zalem do lekarzy. Tak bardzo chcialabym miec poczucie ze jestem super dobrze leczona a nie po omacku... Chcialam Ci jeszcze podziekowac za informacje "dodatkowe", takie jak o leku uspokajajacym ktory mozemy brac (oczywiscie wszyscy lekarze mi mowili ze nic nie moge) oraz za kw alfa liponowy ktory kupie na dniach. Sama sporo czytam nowinek i publikacji zagranicznych o MG ale to byly dla mnie nowe i przydatne info. Pozdrawiam serdecznie i dziekuje!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz,który jest dla mnie pociechą, radością, jasnym promykiem. Cieszy mnie,że mogę choć troszeczkę pomóc. Dobrze też wiedzieć, że inni chorzy czują podobnie, identyfikują się z tym co piszę. Ja czuję się lepiej wiedząc,że nie jestem sama. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Witam,czytam Twojego bloga systematycznie,wiele sie dowiedziałam ,więcej niż od lekarzy.U mnie miastenię zdiagnozowano niedawno.Próby nużliwości mięśni to masakra,ból ,a i tak wychodzą słabo dodatnie ,przeciwciała ujemne.Biorę mestinon 3x1.Na początku było super,teraz mam drgania mięsni i momentami nie mogę pokonać paru schodow.Na razie jestem na chorobowym,mam nadzieję wrócić do pracy.Trochę się boje czy dam radę.Mój lekarz rodzinny (mam wrażenie)uważa mnie za symulanta, a ja naprawdę chciałabym czuć się jak dawniej.Diagnozowano mnie 4 lata a ja mam nadal wątpliwości czy to jest dobra diagnoza.Twój blog jest dla mnie skarbnicą wiadomości.Dziękuję Ci za niego.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Opisuję tylko swoją historię choroby - jak się okazuje nie jestem sama w odczuwaniu miastenii. Trudna, długa diagnostyka, podobne objawy choroby, stres, wieczny niepokój - wiele łączy nas chorych. Mam nadzieję, że będziesz miała szansę powrotu do pracy - ja też miałam taką nadzieję. Nie udało się. Miastenia szybko zaczęła obejmować kolejne mięśnie. Jednak zawsze trzeba mieć nadzieję,że będzie lepiej, nastąpi poprawa, remisja. Bądź dobrej myśli. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. hej:)
    Wczoraj miałam wizytę kontrolną u neurologa i znowu mój organizm zaskoczył Panią doktor. Doszedł babiński obustronny- był tylko po prawej stronie i mam zniesione wszystkie odruchy... Nic nie reaguje, żadna kończyna. Tym samym ruszam z dalszą diagnostyką... Na początek badania laboratoryjne na przeciwciała w kierunku miastenii i poziom wit. B 12. Kolejna wizyta za miesiąc i zapewne EMG - na szczęście moja Pani dr jest w tym zakresie specjalistką i wykonuje je sama, lecz nie widzi mi się znowuż zabawa w diagnostykę. Znów powrócił temat boreliozy z racji padaczki i niskiego poziomu magnezu i D 3. Pani dr powiedziała, że lubi wyzwania, lecz strasznie niepokoi i zadziwia ją ten Babiński... W rezonansie głowy nie było niepokojących zmian, odcinek szyjny miałam wykonywany dwukrotnie raz na rezonansie starszej generacji, gdyż rdzeń ulegał wzmocnieniu, zaś na rezonansie 3T zmian nie zauważono.
    Także wesoło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście wesoło nie jest. Bardzo trudna sytuacja, ciągła niepewność, dodatkowy stres, pytania bez odpowiedzi. Dobrze chociaż, że masz Panią doktor lubiącą wyzwania - wierzę, że nie zostawi cię samej z problemem. A to ważne. Trzymaj się mocno i zawsze miej nadzieję na lepsze jutro. Ja staram się pozytywnie myśleć każdego dnia i przyznaję,nie zawsze jest łatwo. Wciąż uczę się choroby na nowo i mam nadzieję, że jest to miastenia - u mnie diagnostyka trwa nadal. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. 28 year old Senior Editor Mordecai Edmundson, hailing from Schomberg enjoys watching movies like "Swarm, The" and Yo-yoing. Took a trip to Barcelona and drives a Bentley 8 Litre Sports Coupe Cabriolet. sprawdz ten link tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń

Trądzik posterydowy

        Budząc się rano czułam, że z moją twarzą jest coś nie tak. Jakby coś rozpierało ją od środka. Naciągnięta skóra, swędząca i piecząca...