poniedziałek, 17 marca 2014

Zmiana pogody i jej wpływ na miastenię.

Wykończę się. Pogoda mnie dobija, te ciągłe zmiany ciśnienia, wiatr, słońce, temperatury tak zmienne. Bardzo negatywnie to odczuwam, ma to wpływ na moje samopoczucie, chorobę, wzmożoną męczliwość mięśni, ogólne rozbicie i osłabienie. Już po przebudzeniu się rano, gdy nie mogłam otworzyć oczu a mięśnie odmówiły posłuszeństwa, wiedziałam że to będzie kolejny dzień spędzony w łóżku. Czyli znowu leżę a przecież dopiero dwa dni minęły jak stanęłam w pełni sił na nogach po totalnym osłabieniu a tu znowu taka przykra niespodzianka. Nie boli mnie głowa, ciśnienie mam w normie a czuję się jakbym psu z gardła została wyjęta. No taka bez życia jestem , że szok. Na oczy prawie nie widzę, słaby każdy mięsień, do tego biegunki dostałam, zimno mi jakoś.Nie chce mi się ani słuchać muzyki, ani oglądać telewizji, ani w żaden inny sposób umilać sobie tego leżenia. Za szybko nastąpiło to jedno zmęczenie po drugim i chyba dlatego tak przykro to odczuwam, tak boleśnie.W tym wypadku nie pomaga łykanie Mestinonu , trzeba przeczekać to. Z doświadczenia wiem, że zmiana pogody ma ujemny wpływ na stopień nasilenia objawów miastenii. Za każdym razem się tak męczę i nic tu nie pomaga. Myślę, mam taką nadzieję, że dzisiejsze złe samopoczucie jest spowodowane tylko tą zmienną pogodą, silnymi wiatrami i skaczącym ciśnieniem, gdyż jak wytłumaczyć  fakt, że po całonocnym, spokojnym odpoczynku, nie wstając nawet z łóżka - budzę się i już jestem wykończona? Tym razem nie próbuję traktować tego zmarnowanego dnia, czasu spędzonego w łóżku jako czas relaksu i odpoczynku. Zbyt jestem zmęczona by nawet myśleć., by cokolwiek robić. Wprawdzie wstałam teraz, snuję się po chałupie i straszę i denerwuję innych.
Zmienna pogoda, wysokie czy niskie temperatury są znamienne dla naszej choroby, mają bezpośredni wpływ na nasilenie objawów, na nasze nadmierne zmęczenie, osłabienie i ogólne samopoczucie, drażliwość. Nie wyglądamy wtedy najlepiej. Wtedy właśnie tak widoczna jest nasza choroba dla innych. Mnie już przezywają w domu "oczko", jest to mój znak rozpoznawczy , po opadniętej powiece rozpoznają mój aktualny stan, wiedzą, że własnie dzisiaj jest ten zły dzień i lepiej schodzić mi z drogi.
Nigdy nie byłam meteopatą, nie miałam problemów z ciśnieniem, nie bolała mnie głowa, nie odczuwałam zmian pogody-i cieszyłam się z tego słysząc narzekania innych właśnie na pogodę - teraz do tego grona narzekających dołączyłam ja.Współczuję wszystkim ,którzy muszą przez to przechodzić.
Mój Boże co się z człowiekiem porobiło.
A powieka dalej mi się nie podnosi, mimo, że już wieczór wciąż czuję się źle, słabo, jestem zmęczona.Co jest?
Idę się położyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trądzik posterydowy

        Budząc się rano czułam, że z moją twarzą jest coś nie tak. Jakby coś rozpierało ją od środka. Naciągnięta skóra, swędząca i piecząca...