sobota, 15 lutego 2014

Objawy miastenii - zmęczenie mową .

       Męczy mnie rozmowa, mówienie, chyba nawet logiczne myślenie. Męczy mnie skupienie uwagi na rozmowie, udzielanie sensownych odpowiedzi by rozmówca nie poczuł się urażony, by nie pomyślał, że go lekceważę i po prostu nie słucham. No, niestety czasem nie starczy tylko potakiwać głową, jeszcze trzeba coś odpowiedzieć. A mi wydaje się, że mózg się aż poci  z wysiłku, męczy się i nie pracuje.
       Póki sił starcza, staram się prowadzić rozmowę ciekawą, zainteresowaną drugą osobą, w końcu zaczynam podpierać sobie głowę i żuchwę bo zaczyna opadać, coraz mniej mówię czy zdawkowo odpowiadam ale jak najdłużej staram się trzymać formę.W momencie gdy zaczynam z kimś rozmawiać czuję się dobrze, jestem w dobrej formie, zmęczenie przychodzi z czasem, w trakcie rozmowy. Zaczynają męczyć się mięśnie gardła i krtani, mięśnie karku , mięśnie poruszające gałką oczną. A już nie daj Bóg gdy rozmowa jest nerwowa, porusza tematy drażliwe, gdy mam inne zdanie na dany temat i zaczynam się denerwować - wtedy zmęczenie przychodzi szybciej, zaczynają się trząść ręce,oddech staje się przyspieszony. A ja zrobiłam się przez chorobę bardzo emocjonalna i nie trzeba dużo by doprowadzić się do stanu w którym nasilają się objawy miastenii. Denerwuję się już samym faktem, że męczy mnie rozmowa i w ten sposób sama się nakręcam.
       Jestem zdziwiona tym, że powróciło to zmęczenie mową, nie miałam aż tak mocnych objawów od dobrych paru miesięcy,teraz jakby nasiliły się. Bojąc się spojrzeć prawdzie w oczy (czyli choroba nie odpuściła i nadal się rozwija) zwalam to na kilkudniowy pobyt u mnie mamy, z którą trzeba było poruszyć wiele tematów,obgadać wiele spraw rodzinnych czy po prostu pogadać o życiu, a że moja mama jest chora na wszystkie choroby świata-tematów nie brakowało(czasem mam wrażenie, że samo słuchanie mnie męczy). Przyznaję:uczucie dosyć dokuczliwe, frustrujące, na pewno ograniczające mnie towarzysko, powodujące niechęć do wychodzenia z domu, spotykania się ze znajomymi. Chcę żyć normalnie ale czasem się nie da...
       W tym momencie, podsumowując moje ostatnio pojawiające się stany pogorszenia, nasilenie objawów choroby, biorę pod uwagę dwie możliwości:1) kilkumiesięczne leczenie chemią nie zmniejsza w sposób wystarczający objawów choroby, 2) miastenia uogólniona  przeszła w postać miastenii uogólnionej podostrej (kliniczny podział miastenii wg.Ossermana). Jak jest naprawdę? Pewnie niedługo się dowiem.

Dyzartria jest zaburzeniem mowy powstałym na skutek uszkodzenia mięśni i/lub nerwów biorących udział w procesie komunikacji, czyli twarzy, języka, ust, podniebienia, krtani, oddechowych. Dysfunkcja może być spowodowana udarem, urazem czaszkowo-mózgowym, chorobą neurodegeneracyjną (np. chorobą Parkinsona, miastenią, zespołem parkinsonowskim), guzem mózgu, stwardnieniem rozsianym, miażdżycą naczyń mózgowych, zatruciem toksynami (w tym alkoholem).
W zależności od rodzaju dyzartrii mowa może być niewyraźna, zbyt wolna lub szybka, mogą występować zaburzenia natężenia głosu (mowa zbyt cicha lub całkowicie niesłyszalna) lub rezonansu (mowa nosowa).
źródło: http://www.test.medico-brain.pl/zaburzenia-mowy.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trądzik posterydowy

        Budząc się rano czułam, że z moją twarzą jest coś nie tak. Jakby coś rozpierało ją od środka. Naciągnięta skóra, swędząca i piecząca...