wtorek, 3 czerwca 2014

Uśmiech Giocondy

       Uśmiech Giocondy- ładnie brzmi, prawda? I dobrze się kojarzy - przecież każdy zna lub chociaż kojarzy obraz Leonardo da Vinci - Mona Lisa. Tylko, że tamten uśmiech jest taki tajemniczy, zagadkowy, mający w sobie to "coś" co przyciąga uwagę. Uśmiech lekki, ledwo widoczny, fascynujący.
       Od początku zdiagnozowania choroby zaciekawiła mnie ta nazwa "uśmiech Giocondy". Dlaczego właśnie tak? Co ma przedstawiać, jak wygląda ten uśmiech u nas, chorych? Czy obrazuje w jakiś charakterystyczny sposób moją chorobę? Czy nie jest to zbyt mylące określenie? Czy tak mile coś nazwanego może być złym objawem? Nie znałam jeszcze miastenii, uczyłam się jej i nie sądziłam, że tak pięknie nazwany uśmiech może być poważnym objawem choroby, świadczącym już o jej zaawansowaniu.
       Kto by pomyślał, że pod tak ładną nazwą kryje się jeden z wcześniejszych objawów miastenii? Jak już wiem miastenia jest chorobą mięśni szkieletowych (najpierw musiałam sobie przypomnieć, które to są mięśnie szkieletowe) odpowiedzialnych za każdy najmniejszy ruch. Zginanie i prostowanie kończyn, ruchy klatki piersiowej, poruszanie językiem czy zamykanie i otwieranie powiek zawdzięczamy właśnie pracy tych mięśni. Również uśmiech jest efektem pracy mięśni szkieletowych twarzy. Uśmiech Giocondy to jeden z pierwszych objawów choroby, efekt dysfunkcji mięśni okrężnych ust, ich zmęczenia i osłabienia. Ich uszkodzenie zmienia mimikę, twarz staje się amimiczna a wyraz twarzy jest zmęczony. Uśmiech staje się niepełny, płaski, spowodowany niemożnością rozciągnięcia i ściągnięcia mięśni okrężnych ust. I nazywany jest uśmiechem poprzecznym - już nie brzmi tak ładnie, co? Tak brzmi mniej więcej opis naukowy, a jak to wygląda w praktyce?
       Niestety ja o swoim uśmiechu nie mogę powiedzieć, że jest fascynujący. Patrząc na siebie w lustrze widzę po prostu zmęczoną twarz ze smutno opuszczonymi kącikami ust. Uśmiech trochę łagodzi ponure rysy twarzy ale na pewno nie jest ani tajemniczy ani zagadkowy.
       Ten uśmiech Giocondy pojawił się u mnie w momencie gdy obsunęła mi się jakby jedna połowa mięśni twarzy - w tym dniu trafiłam do szpitala gdzie podejrzewano udar mózgu, porażenie mięśni twarzy lub zespół Hornera. Wyszła miastenia. Po podaniu Tensilonu, mięśnie twarzy i opadnięta od kilku dni powieka podniosły się, niestety mięśnie okrężne ust nie. Usta jakby wygięły się lekko w podkówkę i tak zostało a kąciki ust opadły. Rysy twarzy zmieniły się i przyznają to wszyscy znajomi. Z tego powodu czuję pewien dyskomfort, a gdy wychodzę z domu uśmiech mam przylepiony do twarzy, gdyż te opadnięte kąciki ust nie dodają mi uroku.I tu mogę się zgodzić - miastenia jest tajemniczą chorobą to i uśmiech może jest taki. Chciałabym tak myśleć - bo jednak wszyscy mi kiedyś mówili, że mam ładny uśmiech .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trądzik posterydowy

        Budząc się rano czułam, że z moją twarzą jest coś nie tak. Jakby coś rozpierało ją od środka. Naciągnięta skóra, swędząca i piecząca...